Chciałabym wrócić do postów niezwiązanych bezpośrednio z odchudzaniem (choć nie wiem, czy takowe was satysfakcjonują) ale to nie ten czas. Teraz jest moment, w którym muszę całą uwagę wysłać w jeden punkt. Mamy pierwszy marca. Chcę by przez ten miesiąc stało się wszystko. To będzie 31 dni bez zawalenia. 31 dni, w których dam z siebie 100%. Nie odpuszczę choćbym miała skonać. W niedzielę zważę się i zmierzę, za cztery tygodnie zrobię to samo i zobaczymy ile można wygrać w miesiąc. Nie będę ukrywać, że jakoś przestało mi zależeć na tym, żeby schudnąć zdrowo. Chcę schudnąć. Nie interesuje mnie jak. Trochę mnie to martwi, bo już to skądś znam... Stop. Odcinam się od przeszłości. Mogę być kim chcę, kiedy chcę, jedynym ograniczeniem jest umysł. Od dziś jestem silna. Wytrzymała. Zdeterminowana. A na koniec będę szczęśliwa, dumna i piękna. Mogę. Chcę. To tyle, tylko tyle trzeba by działy się cuda. Na tą okazję dodałam stronę - "projekt marzec". Tam będę codziennie dodawać ilość spożytych kalorii (limit to 800) oraz zaznaczę czy ćwiczyłam (minimum 4x w tygodniu). W każdą niedzielę odnotuję wagę i wymiary. Cóż, musi się udać. Jestem pewna, że z wami dam radę❣
Bilans:
7.00 kawa z mlekiem (50)
11.00 jabłko (70)
16.30 kasza jęczmienna ze szpinakiem i buraczkami (200)
17.30 tortilla z guacamole (300)
Suma: 620 kalorii
Życzę Ci powodzenia, ja również w marcu chcę się ogarnąć.
OdpowiedzUsuńSuper zdanie: a na koniec będę szczęśliwa, dumna i piękna! Tego się trzymajmy!
OdpowiedzUsuńZajrzyj czasem: znikamjuzmnieniema.blogspot.com
OdpowiedzUsuń