czwartek, 28 marca 2019

Rozdział 31 - Nie byłam dziś grzeczna

Cały dzień chodziłam z mega ssaniem i potworną chęcią na wszelakie żarcie. Choć kalorycznie i ilościowo nie zaszalałam, to czuję się jakbym miała napad. Jedzenie o 21 i jeszcze ta czekolada... Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam słodycze... To cud, że nie wchłonęłam całej tabliczki. Cud. Do tego sytuację pogarsza fakt, że dziś nie ćwiczyłam. Co gorsze jutro prawdopodobnie też nie będę, bo zostaję w pracy do późna i wrócę padnięta... Nie jest dobrze. Ale będzie lepiej. Była zbrodnia - będzie kara.

Bilans 27.03.19
15.30 zupa brokułowa (150) surówka (150)
Suma: 300 kalorii

Bilans 28.03.19
15.30 makaron orkiszowy z pesto (200)
21.00 maca z twarogiem i miodem (150)
+ 2 paski czekolady z orzechami (200)
Suma: 550 kalorii

5 komentarzy:

  1. A ja już wystraszona i zmartwiona klikam w notkę, że popłynęłaś z kaloriami, a widzę tylko trochę czekoladki ;)
    Też dzisiaj okropnie mnie ssało, zawsze mnie ssie gdy jest tak zimno na dworze, nie lubię takiej ponurej pogody.
    Coś Ty, oba dni to bardzo piękne bilanse!
    Twój organizm tego potrzebował i świetnie to wyczułaś- zjadłaś dwa paski, żeby nie zjeść całej!! Trzeba troszkę odżywić organizm, żeby miał siłe i trawić.
    Ja Cię podziwiam za to i zazdroszczę ogromnie, u mnie za nic na dwóch by się nie skończyło
    Nie martw się tez brakiem ćwiczeń! Praca, zwłaszcza kiła godzin tez świetnie spala kalorie- wiem po sobie, w okresach sesji mimo ze siędze tylko w książkach chudnę nie raz bardziej niż jak sobie ćwiczę coś tam, bo wysiłek psychiczny, mózg, tez spala bardzo bardzo dużo kalorii!

    Trzymaj się chudo i oby tak dalej, przedostatni bilans to marzenie!❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa i jeśli chcesz przeczytać jak zrobiłam dzisiaj z siebie idiotkę przez zaburzenia odżywania, to polecam ostatnią notkę na blogu🤦🏼‍♀️

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem dziś głodna jak wilk. Super zdjęcie 😋 girl power 🙀😹🤦‍♀️

    OdpowiedzUsuń