sobota, 30 marca 2019

Rozdział 32 - Sinusoida

To koniec etapu ekstazy. Na chwilę obecną nie mogę na siebie patrzeć. Na całym ciele widzę tłuszcz. Wyłączne zwały tłuszczu. Kilka dni temu pisałam coś o płaskim brzuchu. Musiałam być naćpana. Chce mi się płakać gdy pomyślę, ile jeszcze muszę znieść by wyglądać jak człowiek... Nie chcę się jutro ważyć. Po prostu nie chcę, choć muszę, bo przecież to podsumowanie miesiąca. Czuję, że zatrzymała mi się woda w organizmie. Jestem cała opuchnięta, to pewnie przez zbliżający się okres, stąd też załamanie nastroju... Przegrane, że wypada to akurat na koniec marca, kiedy mam się zmierzyć, zważyć i określić miesięczne efekty "diety". Wiem, że juto będę załamana przez to co zobaczę i nie pomogą nawet dwie godziny dzisiejszych ćwiczeń ani fakt, że nic nie zjadłam. Mam dość. Oczywiście nie odpuszczam, ale mam dość tu i teraz, za tydzień, po okresie znowu będę unosić się nad ziemią. Czasem nienawidzę być kobietą. 


.Bilans 29.03.19
10.00 rosół wegański (150)
21.00 garstka mieszanki studenckiej (200)
Suma: 350 kalorii

Bilans 30.03.19
14.00 kawa z mlekiem (50)
18.00 piwo jasne (250)
Suma: 300 kalorii

3 komentarze:

  1. Kochana, nie przejmuj się. Czasem trzeba mieć punkt krytyczny, załamke w dół, zobaczenie swojego „tłuszczu” i wszystkiego, żeby móc się odbić i na fali nowej motywacji pójść w górę...
    I tak się też nie przejmuj tym okresem, woda się zatrzymuje ciut to pulchnej się wygląda przez chwilkę... Ale jeśli chodzi o wagę, to ile to- 0,5 może Ci pokazać więcej, nie więcej... Odlicz to sobie conajwyżej :)
    Zaraz zejdzie wszystko, humor gorszy tez :)
    Bilanse masz piękne i lekkie, więc co się przejmujesz :)
    Ale też z drugiej strony rozumiem Cię, zejde na zawał, jeśli jutro wieczorem waga nie pokaże mi równych -10 kg zamkniętych w marcu, tak bardzo chce wejść z tą nową wagą w kwiecień...
    Dlatego rozumiem Twój stres jak nikt inny, stresujmy się na ważnie jutro razem :) mi już dzisiaj odwalało, milion przysiadów, brzuszków... jutro pewnie zafiskuje od rana

    Trzymaj się chudo, będzie dobrze! A jak nie, to świat się nie wali, mamy czas!

    OdpowiedzUsuń
  2. Generalnie jest super... no tylko to piwo... nie wiem czemu, ale ono niestety powoduje wypchany brzucb... spójrz na piwoszy. Bywają szczupli, ale zawsze rzuch jest. Oczywiście od jednego nic się nie stanie, ale lepiej żeby nie wczodziło w nawyk...

    OdpowiedzUsuń
  3. No niestety my kobiety mamy przewalone pod tym względem. Nie dość, że nastrój wariuje to jeszcze ciało do tego :(


    Usunęli mi dziś w nocy bloga, więc założyłam nowego (do starego nie mam sentymentu). Teraz zapraszam na: www.koktajlowasdream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń