Wiecie, przyznam, że cały dzień czekam na ten moment, kiedy spokojnie siadam do lapka żeby coś napisać i sprawdzić co u was. Naprawdę się cieszę, że znalazłam się w tej przestrzeni, gdzie spotykam pokrewne dusze i wreszcie mogę poczuć się zrozumiana. Co ciekawe - fakt że poznaje was przez ekran i znam tylko okruchy z waszego życia - jest dla mnie bardzo komfortowy.
U mnie jak widać po bilansach, rzeczywistość znokautowała plany, standard. Kalorii mało być 1000 - 1200 a jest sporo poniżej. Jak? Jak jeść normalnie? Nie wiem. Nie potrafię, jak każda z nas. Albo nic, albo wszytko.
Tak długo chodziłam przeżarta, że prawie zapomniałam jak przyjemnie jest funkcjonować na lekkim ssaniu. Waga spada, jeść się nie chce, żyje się lekko. Szkoda, że jak zwykle to bywa - miłe złego początki, dalej na pewno nie będzie tak z górki, już dziś waga się zatrzymała. Za to zmobilizowałam się do ćwiczeń. Wprowadzam nową zasadę: kiedy rano ważę więcej lub tyle samo co wczoraj - obowiązkowo aktywność fizyczna💪. Jeśli deficyt kaloryczny będzie zbyt duży, za chwilę mózg ogarnie, że trzeba przejść na tryb głodowy i wyda rozporządzenie by pod żadnym pozorem nie tracić tłuszczu oraz jak najszybciej zacząć jeść - ciągle, dużo i koniecznie nie zdrowo. Powróci apetyt nie godny człowieka i... czorno to widzę... Przecież nie może być jak zwykle! Nie po to tu jestem. Zbyt wiele razy przeszłam ten schemat. Ponoć uczymy się na błędach.. Bogata w wiedzę jak się nie odchudzać stanowczo stwierdzam, że muszę jeść więcej, ale nie dużo...
Waga: 64,1 (-0)
Bilans:
7.30 zupa jarzynowa (100)
10.30 małe jabłko (70)
12.30 dwie kromki chleba razowego, dwa plastry sera, pomidor, masło kozie (330)
16.30 zupa jarzynowa (100)
7.30 zupa jarzynowa (100)
10.30 małe jabłko (70)
12.30 dwie kromki chleba razowego, dwa plastry sera, pomidor, masło kozie (330)
16.30 zupa jarzynowa (100)
Suma: 600 kalorii
Też lubię czytać wiersze, choć może na co dzień tego nie robię. Na polskim zawsze mi się to podoba, niektóre są naprawdę piękne i potrafią wywołać na raz tyle emocji... wiersz "Warkoczyk" chyba na zawsze utknął w mojej pamięci :( Ja też lubię to nasze środowisko tutaj. Wiem, że zawsze mogę tu uciec, zmotywować się, zapomnieć o problemach, poczytać co dzieje się u osób podobnie myślących do mnie ;) Jeśli chcesz trochę podbić kalorykę to polecam dodawać do posiłków np. orzechy - mają trochę tych kalorii, ale są bardzo zdrowe. Urozmaicaj posiłki na tyle ile możesz, dodawaj coś. Bilans bardzo ładny. Trzymaj się chudo <3
OdpowiedzUsuńJa może wierszy nie czytam, ale bardzo lubię książki. ^^
OdpowiedzUsuńI znam ten cudny apetyt, kiedy przyjdą zamówione książki *-*
Ach, gdyby dało się zaspokoić fizyczny głód czytaniem, odchudzanie byłoby lepsze.
Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, to faktycznie jest ona niezbędna, sama pamiętam, że gdy waga się u mnie zatrzymywała, to ćwiczenia fizyczne pomagały ją obniżyć.
Trzymaj się tam! ❤
Właśnie odkryłam Twojego bloga, przeczytałam i dodałam. Jesteś bardzo ciekawą osobą! Będę odwiedzać!
OdpowiedzUsuńJest tylko jedno ale...
@ Aga! Te oświadczyny... 😭 jestem zazdrosna! Jak mogłaś mi to zrobić!? 😉😉😉
Hahha.. nie miałam wyboru, bo Ty masz już męża <3
UsuńJa raczej w ogóle mało czytam, powtarzam cały czas te same ulubione książki. Ostatnio czytam dużo Wilczogłodnej, doskonale tłumaczy działanie naszego organizmu i przychylam się do takiego podejścia mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńWiersze to nie moja bajka ale zawsze dobra byłam z lektur. Ładny bilans i waga. Marzę o takiej :) powodzenia
OdpowiedzUsuńJa obecnie przygotowuje się do rozszerzenia z polskiego i wierszy mam po dziurki w nosie. To znaczy lubię je, mogę nawet powiedzieć, że uwielbiam, ale jednak co za dużo to nie zdrowo :) Ostatnio odkryłam za to Mroza i on chyba nigdy mnie nie zanudzi <3
OdpowiedzUsuń