wtorek, 21 lipca 2020

Rozdział 47 - Przepis na szczęście

Czy istnieje uniwersalna recepta na szczęście? Czasem myślę, że tak bo w głębi wszyscy jesteśmy tacy sami, czasem jednak obstawiam że nie, bo nasze potrzeby i oczekiwania są różne. Jakby nie było chciałam podzielić się z wami moim pięcioma składnikami szczęścia:
     Odstawienie social-mediów. Zauważyłam jak negatywnie działa na mnie ta sztuczna, nadmuchana przestrzeń pozerstwa i lansu. Mam na to realną alergię. Odkąd przestałam śledzić konta ludzi "sukcesu", tych idealnych, z wielkiego świata, z życiem jak z bajki, czuję dużo mniej presji by równać do tych wątpliwych wzorów. Nie chcę brać udział w tej maskaradzie, gdzie każdy wie, jak naprawdę jest po drugiej stronie lustra, ale wszyscy udają głupich.
     Kontakt z naturą. To dla mnie szalenie istotna kwestia. Gdy jestem w lesie, nad morzem, w górach lub gdziekolwiek na łonie natury, czuję że jestem na miejscu, że wszystko jest w porządku, to takie ustawienie do pionu, naładowanie pierwotną energią i odzyskanie harmonii. Wystarczy być i czuć a życie samo zaczyna się układać.
     Wyzbycie się przerośniętych ambicji, odcięcie od oczekiwań innych. Propaganda sukcesu wbija nas w koleiny rozbuchanych ambicji. Musisz mieć dobre wykształcenie, prestiżową pracę, oczywiście znaleźć męża no i później wiadomo: dziecko, dom na kredyt, wakacje za granicą, weekendowe spotkania z przyjaciółmi. Jeśli tego wszystkiego nie masz - coś jest nie tak. Nie, nie jest. Życie może wyglądać zupełnie inaczej. Polecam pracę nad wyzbyciem się ego, patrzenie na siebie jako na część wszechświata, równoważny element wszystkiego co istnieje a nie wybitną jednostkę, która musi jakoś zaistnieć. Nic nie musisz, możesz wszystko - ale wybierz to, co czyni Ciebie naprawdę szczęśliwą.
     Świat duchowy. Głęboko wierzę w Boga i ten punkt powinien znaleźć się na pierwszym miejscu. Miałam w życiu różne okresy w których byłam bliżej i dalej Boga i przekonałam się, że dzieło odłączone od Stwórcy nie może być szczęśliwe. Żyłam po swojemu i odkryłam, że to droga donikąd, nic wartościowego, chwila przyjemności a za nią ciemna pustka. Wiem, że mówienie o swojej wierze jest mało popularne i dziś patrzy się na to z politowaniem. Tylko zapewniam, że ludziom wierzącym żyje się naprawdę lżej a samo życie nabiera sensu niezależnie od tego jak ci się układa.
     Docenianie tego co się ma. Świat jest napędzany przez konsumpcjonizm. Musimy mieć więcej i więcej, żeby nie odstawać i nie zostać całkiem z tyłu. Ile cieszy nowa rzecz? Jeśli to coś naprawdę wielkiego to miesiąc, może dwa.. Później powszednieje i patrzymy maślanymi oczami już na kolejny obiekt pożądania. To tak puste i żałosne, że aż smutne. Każdy się na to nabiera, mniej lub bardziej świadomie. Rzeczy materialne mogą ułatwić życie ale na pewno nie dadzą trwałego szczęścia, co najwyżej jego ulotny miraż. Warto natomiast doceniać to, co już mamy. Ja doceniam to, że mam rodzinę, zdrowie, mam gdzie mieszkać, w co się ubrać, mam autko, pracę która daje mi niezależność, mam kilka talentów, kilka cech które w sobie lubię, mam wodę w kranie, dostęp do wiedzy, możliwości rozwoju. Mam wszystko co niezbędne i duuużo więcej.
A co wam daje szczęście? Jeśli tylko macie ochotę piszcie :)

Bilans:
15.30 - łyżka kaszy jęczmiennej, jajko sadzone, młoda kapusta, fasolka, sałatka z ogórka i pomidora
+ 2 czarne kawy, zioła 
Suma: około 300 kalorii

1 komentarz:

  1. A dla mnie właśnie bardzo ważna jest kariera i stale gonię "za lepszym życiem". Ale nie jest to tak jak napisałaś potrzeba większego konsumpcjonizmu, bo ja naprawdę kupuję tylko rzeczy, których potrzebuje. Nie zmieniam co rok, dwa ani nawet trzy telefonu, telewizora czy innych sprzętów, mam je zazwyczaj tak długo aż się nie zepsują.Nie mam 20 par butów i szafy pełnej ubrań, a zaledwie to z czego rzeczywiście korzystam. A więc jeśli nie chodzi o konsumpcjonizm to o co? O swobodę, wolność. Wiem, że w razie "W" jestem wykształcona i zawsze znajdę pracę, mam oszczędności, więc sobie poradzę.Poza tym wiedza czy wykształcenie (wiem, że to nie jest jednoznaczne) jest tym czego nikt nam nigdy nie zabierze. Dlatego jest to dla mnie niezwykle ważne :)

    OdpowiedzUsuń