Cześć Maleństwa! Znowu wracam, jak bumerang. Nie wiem od czego zacząć.. Wracam bo przytyłam i sama nie mogę się ogarnąć. Blog i Wy dajecie niezwykłą siłę, to trochę jak policjant który pilnuje czy jestem grzeczna. Przeczytałam moje ostatnie posty, są takie pozytywne.. Świetnie wrócić do tamtych chwil i przypomnieć sobie te emocje. Teraz jest trochę ciężej. Ja jestem cięższa. Dziś miarka się przebrała na wadze pojawiło się równe 60 kilo. Nie zamierzam ponownie przyzwyczajać się do szóstki z przodu. Za bardzo polubiłam się z piątką. Tak naprawdę cały październik pięknie się trzymałam, połowa listopada też była bez zarzutu. Moja waga ustabilizowała się na poziomie 55 kilo i całkiem mi to odpowiadało. A później przyszedł Covid, tak, miałam koronkę i prawie miesiąc siedziałam z tego tytułu w domu. Zero ruchu (bo na ćwiczenia naprawdę nie miałam siły) i pełno żarcia. Wiecie jak to jest być zamkniętą w mieszkaniu z matką karmicielką i pełną lodówą, z szafkami wypchanymi cukierkami, orzeszkami i czekoladą? Odpowiadam - frustrująco. I tak z 53,8kg zrobiło się okrągłe 60. Na początku się uspokajałam, że to nic, że zrobię sobie kilka dni głodówki i wszystko wróci do normy ale się przeliczyłam. Nie jestem wstanie się zmobilizować żeby spiąć tyłek. Co gorsze wróciła bulimia. Od dobrych dwóch tygodni wymiotuję dzień w dzień. Ciągle chodzę przeżarta, jem słodycze. Dużo słodyczy.. Dramat. Naprawdę mi wstyd. Spieprzyłam. Jednak nie chcę się usprawiedliwiać ani gnoić czy pogrążać w rozpaczy i beznadziei a już na pewno nie mogę trwać w tym dłużej. Jestem tu po to, żeby zacisnąć zęby i znowu czuć się bosko, jak we wrześniu. W nowy rok chcę wejść z przytupem. W tym roku przekonałam się że potrafię wiele, że stać mnie na dużo. Wiem już że mogę więc teraz zabieram się za realizację. Ponownie wcielam się w kreatora mojej najlepszej wersji. Jakieś postanowienia? Muszę przestać jeść słodycze, w najgorszym wypadku je ograniczyć bo jest z tym zdecydowanie kiepsko. Poza tym rano coś lekkiego i po powrocie z pracy jeden, max dwa posiłki. Wszystko podliczone w bilansie. To ważne, przynajmniej na początek, bo całkiem straciłam nad tym kontrolę. Powróciły napady obżarstwa.. Mam nad czym pracować. Wierzę, że z Wami dam radę! Jutro odwiedzę wasze blogi bo mam ogromne tyły. Bardzo jestem ciekawa jak sobie radzicie. A więc do jutra! Trzymajmy się dzielnie. Powodzenia sobie i Wam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz