piątek, 11 grudnia 2020

Rozdział 67 - O zimnie, motocyklach i cukrze

No i doczekałam się weekendu. Kiedy ten tydzień zleciał?
Śpieszę donieść, że podczas mojej blogowej absencji zaczęłam przygodę z morsowaniem. Prawie codziennie biorę zimne prysznice, biegam przy minusowych temperaturach ubrana tylko w cieniutką bluzę no i  kąpałam się w morzu (ostatni raz z zeszłą niedzielę). Zimno ma niezwykły wpływ na organizm, bardzo poprawia odporność, pomaga w leczeniu chorób autoimmunologicznych, wspiera odchudzanie a przy okazji - wbrew pozorom - wyzwala masę endorfin. A to nie koniec listy korzyści. To moje początki więc szerzej o efektach będą mogła powiedzieć z czasem. Ale zdecydowanie polecam spróbować. Warto się przełamać. Wszystko siedzi w głowie. W ogóle poznawanie granic swojego ciała i umysłu jest fascynujące. Czasem nie jesteśmy świadomi na jak wiele nas stać.
Oprócz morsowania złapałam nowe doświadczenie - uczę się jazdy motocyklem. Też świetna sprawa, tyle emocji.. Od zawsze mnie do tego ciągnęło. W stadninie poznałam gościa, który śmiga na dwóch kółkach już wiele lat. Przyjechał Harleyem, zagadał i od słowa do słowa wyszło tak, że teraz mnie uczy. Kolejne marzenie staje się faktem. Jutro jadę mu towarzyszyć przy zakupie nowego motoru, tym razem sportowego. Eh, kocham adrenalinę, czuję, że kiedyś mnie to zgubi. Nieważne.
Z dietą idzie całkiem nieźle, jedyne co sprawia trudność to brak słodyczy. Ale takie uroki odstawienia. Zawsze powtarzam, że cukier to najgorszy narkotyk. Niby wiem jakie spustoszenie sieje w organizmie a jednak nie przeszkodziło mi to totalnie popłynąć w cukrowy haj przez ostatni miesiąc. Pocieszam się, że najgorsze będą pierwsze dni, później już z górki.
Dziś na tyle kochane. Życzę Wam udanego weekendu, relaksu i dobrego nastroju. Zróbcie coś co sprawia Wam radość. ;) Stay strong! :*

 Bilans:

16.00 - zupa z soczewicą (150)
18.00 - kasza pęczak (200)
+ czarna kawa, czystek, woda z octem i syropem z mniszka (50), miód z pyłkiem pszczelim (80), witaminy
Suma: 480 kalorii

Aktywność:

2x marsz po 2km
bieganie 4km
100 brzuszków, 2x deska po 2min

3 komentarze:

  1. Ojj cukier uzależnia bardzo, pierwsze dni, tygodnie są najgorsze. Ale jest teraz dużo słodyczy bez cukru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech jakby mnie było stać na harleya, to też bym chętnie się zaczęła uczyć. Ale tylko harley. Ścigacze do mnie w ogóle nie przemawiają. Chyba chodzi o tę klasę, może trochę szacunek, które budzą prawdziwe motocykle <3
    Co do cukru to taak, jak raz się zacznie to potem ciężko przerwać, ale trzymam kciuki, żeby Ci się udało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 21 dni trwa wprowadzenie jakiegoś nawyku lub odzwyczajenie się od czegoś. Najgorsze jest to, że cukier sprytnie się chowa w produktach w których w życiu nie pomyślałybyśmy, że może się tam znajdować.
    Powiedziałabyś coś więcej o morsownaiu, albo gdzie można o tym poczytać lub znaleźć jakieś ciekawe informacje.

    OdpowiedzUsuń