Co do diety, nie jest dobrze. Po poniedziałkowo-wtorkowym napadzie wciąż zostało 61,3 kilo. Przez cały tydzień nie liczyłam kalorii i jadłam co chciałam. Złych informacji ciąg dalszy: trochę mam wygilane na obecną wagę. Żartuję, wiadomo, że nigdy nie mam. Po prostu motywacja leży i mówi, że w tej pozycji jej wygodnie.
A wiecie co jest najgorsze? Że w sierpień nie weszłam na pełnej.. Dla mnie każdy miesiąc to nowa szansa. (Serio?) Ale pocieszam się tym, że jutro jest pierwszy poniedziałek nowego miesiąca! Czy to nie cudowna okazja, żeby od JUTRA zmienić swoje życie! Sorry dziewczynki, jestem troszkę na cukrowym haju i tak mnie z lekka ponosi.. ;) No w każdym razie na nadchodzący tydzień zaplanowałam sobie dietę warzywno-owocową. Czyli jak sama nazwa wskazuje będę jeść tylko... warzywa i owoce! Z tej okazji zjadam wszystko co mam pysznego w domu, żeby nie kusiło. 😈 (stąd ten haj) No błagam, niech pierwsza rzuci kamień ta, która nigdy nie odchrzaniła takiej maniany. Także nowy tydzień - nowa ja! Wiadomo.
I na koniec, niedzielne ogłoszenie parafialne: Laureatem nagrody anty-motywator lipca 2020 zostaje - JA. Werdykt komisji w składzie: JA - jednogłośny ;)
Też tak mam, że zawsze czekam do nowego miesiąca, poniedziałku, itp. To największa głupota, co sama przyznaje przed sobą, ale i tak to robię. Spróbuj znaleźć coś co Cię zmotywuje, czasem naprawdę mogą to być dziwne rzeczy. Ale mamy jeszcze czas i będziemy boskie ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Ba! Za każdym razem jak zaczynam dietę to jestem w stanie wyżreć całą lodówkę i wszystkie szafki. Szkoda tylko, że tak często zaczynam ...
OdpowiedzUsuń