Tak łatwo wyliczać to, co chciałybyśmy w sobie poprawić a gdy trzeba wymienić swoje atuty - robi się ciężko i niezręcznie. Przynajmniej u mnie tak jest. A na pewno było. Jeszcze dwa lata temu nie potrafiłabym wymienić choćby jednej rzeczy, która mi się w sobie podobała. Dziś na szczęście jestem bardziej świadoma. Nie akceptuje swojego ciała w pełni, jednak jestem na dobrej drodze, żeby patrzeć na nie z miłością. Myślę, że moim największym fartem są proporcje. Mam figurę w typie klepsydry, dzięki ci Panie za wcięcie w talii. Uwielbiam swoje piersi - nie są ani za duże ani za małe, szczupłe kostki i łydki. Małe stopy, blond loki sięgające łopatek.. Ostatnio zaczęłam nawet łaskawie patrzeć na szerokie biodra, w końcu to atrybut kobiecości i z dwojga złego chyba lepsze szerokie niż ich brak. Doceniam moje równe, białe ząbki i fakt, że nie musiałam przechodzić przez piekło aparatów ortodontycznych jak część moich koleżanek. Tak więc jak się dobrze zastanowić każda znajdzie coś, co może w sobie pokochać. Na co dzień niestety skupiamy się raczej na swoich kompleksach. Dlatego mam dla was wyzwanie! Jeśli macie ochotę napiszcie w komentarzu co wy w sobie lubicie. 😍 Come on my ladies!
Bilans:
6.00 - 2 wafle ryżowe z masłem orzechowym (200 kcal)
16.00 - kotleciki z cukinii, mizeria (300 kcal)
19.00 - to co na śniadanie (200 kcal)
+ 2x biała kawa (100 kcal), 1 czarna, 1,5 l wody, zioła
Suma: 800 kalorii
Dziękuję za Twoje komentarze.
OdpowiedzUsuńJa lubię swoje dłonie i oczy. Odkąd zrobiłam się blondynką to ładnie pociemniały.
Ja swoje oczy twarz chude stopy i dlonie
OdpowiedzUsuńMiło czytać ile w sobie lubisz
OdpowiedzUsuńja u siebie chyba tylko śliczny kolor włosów, naturalny jasny blond i talię