wtorek, 2 kwietnia 2019

Rozdział 34 - Gdy odzywa się kobieca chęć rywalizacji

Po raz enty stwierdzam, że daleko mi do normalności. Gdy jestem w pracy czekam aż koleżanka z za biurka wyciągnie kanapkę, czekam tylko po to, by poczuć chorą satysfakcję, że ona je kolejny posiłek a ja nie przełknęłam jeszcze nic. Liczę w myślach ile już zjadła kalorii, ile ma cukru we krwi, ile musiałaby biegać żeby to spalić... Jednocześnie cieszę się, że mój bilans wciąż jeszcze się nie otworzył. Naprawdę moje współpracowniczki bardzo mnie motywują. To takie chodzące anty wzory. Typowe baby z biura, które wciąż coś podżerają. Nawet nie macie pojęcia jakie dania można przygotować w czasie przerwy, w kuchni wyposażonej jedynie w mikrofalę. Ich inwencja i brak skrupułów nie znają granic. A że potem cały dzień śmierdzi w banku gołąbkami, gulaszem, śledziami czy tam parówkami - kto by się przejmował. Po pracy rzekomo biegają, jeżdżą na rowerach, pozakładały sobie nawet grupowo endomondo żeby się dopingować. A ja siedzę sobie spokojnie, ze słuchawkami w uszach i sama ze sobą przybijam piątkę. Jak pytały mnie czy nie chciałabym do nich dołączyć to tylko stwierdziłam, że pewnie padłabym krzyżem po przebiegnięciu kilometra, sport to nie dla mnie, nie lubię się pocić.. 😜 Gdzie się nauczyłam tak kłamać? Naprawdę nie mogę się powstrzymać i z chęcią dam im pstryczka w nos pokazując jak się chudnie. Z przytupem. Nie mówiąc o tym ani słowa. Niepostrzeżenie.
Wczoraj napchałam się do limitu, do tego nie ćwiczyłam. Dziś statystyka wyrównana, malutki bilans + trening 1,4h. Jutro powinnam dostać okres. 😩 Niech już przyjdzie i niech się skończy, chcę znowu zacząć chudnąć a w czasie miesiączki mogę co najwyżej nie tyć...

Bilans 01.04.19
7.00 kawa z mlekiem (50)
15.30 makaron orkiszowy z żółtym serem (350)
18.00 suszone figi i migdały (200)
Suma: 600 kalorii

Bilans 02.04.19
15.30 pół kromki chleba żytniego ze szpinakiem i oscypkiem (200)
Suma: 200 kalorii

5 komentarzy:

  1. Masz super motywujące współpracowniczki! :D Nie ma się co dziwić, też bym pewnie była zmotywowana jeszcze bardziej. :D Niestety moja motywacja to ja sama. Samą siebie muszę zachęcać, nie mam się na kim wesprzeć, by wspomóc ten "proces", jedynie przeglądanie na insta szczupłych idealnych dziewczyn mi pomaga.
    Ładne bilanse, no mój okres dobiega końca - na szczęście :D

    Powodzenia Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami taki towarzystwo jest motywujące, chociaż ja ostatnio przyłapałam się na myśleniu "skoro One mogą to ja też" co jest bardzo zgubne. :) Ale powoli to ogarniam. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hue Hue, czyli nie jestem sama. Ja też zacieram ręce jak wspólokatorka zżera sałatkę na tłustym majonezie i herbatę z cukrem xDDD (nie lubię jej...bardzo). Bardzo Jestem pod wrażeniem zrobionych ćwiczeń z zakładek.
    Super bilanse. Oj z takim zapałem to im szybciej pokażesz ich wymarzoną figurę (ale na tobie) niż się spodziewają... :D Trzymaj się,

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się nie podoba taka zawiść. Niech ćwiczą, biegają. Nawet jeśli nie są chude to będą zdrowsze. Niech dbają o siebie. A jak w pracy śmierdzi jedzeniem, to może z nimi porozmawiaj, że to chyba nieprofesjonalne względem klientów... a sama dla siebie staraj się jak możesz. Podziwiam Cię za te treningi...

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie jest jedna tak gruba, że sie już ledwo w drzwiach mieści, codziennie przynosi wafle (niskokaloryczne niby), ok. 200g dżemu, zjada to i mówi że chudnie ������ Śmiech na sali

    OdpowiedzUsuń