Zawaliłam kochane. Na całej linii. Poleciałam po bandzie przez te wszystkie dni gdy mnie nie było. Wróciła stara znajoma bulimia. Dziś rano waga pokazała równe 61 kilo. Klasyka gatunku. Wiecie co jest najgorsze? Że nawet mnie to nie obchodzi. Okazuje się, że są gorsze zmartwienia niż to, że jestem grubą świnią... Moja motywacja spadła do poziomu -1. To co się stało, to chyba rodzaj odreagowania, bo z dnia na dzień spadł na mnie ogromny ciężar. A niestety mam tak, że stresy zajadam. Nie chcę się tłumaczyć, usprawiedliwiać czy wzbudzać litości. Chcę to z siebie wyrzucić, choć tu pewnie nie powinnam...
Mojej mamie ponownie zdiagnozowali raka. Już kiedyś miała wycinanego guza, teraz pojawił się na kolejnym narządzie... Powinnam być teraz dla niej podporą, opiekunem, przewodnikiem, tymczasem nie potrafię nawet zorganizować jej wizyty u specjalisty... Czuję się jak dziecko. Czuję jak wyparowuje ze mnie energia. Przy niej staram się być silna, staram się ogarniać wszystko i myśleć za wszystkich, ale to nie jest proste. Nie chcę wyobrażać sobie jak będzie wyglądać przyszłość. Zabawne, jak z dnia na dzień potrafią zmienić się priorytety, jak życie weryfikuje nasze plany... Jeszcze tydzień temu szukałam kawalerek do wynajęcia bo zamierzałam w tym roku wreszcie w pełni się usamodzielnić. Dziś wiem, że to nie wchodzi w grę. Będę musiała być przy mamie, leczenie będzie kosztowne, więc trzeba maksymalnie ciąć koszty a takie mieszkanie w pojedynkę to kolosalny wydatek. Poza tym muszę jak najszybciej zmienić auto na coś co jeździ, bo mój obecny samochód wciąż się psuje i nie nadaje się na długie dystanse - a te, z pewnością nas czekają... Muszę nabrać sił. Muszę ochłonąć. Poukładać to sobie w głowie. No i chyba najwyższy czas tak naprawdę dorosnąć... Przepraszam, że piszę tu o takiej prywacie, ale teraz mi lżej. Nie mam komu się wyżalić tak otwarcie... Mam nadzieję, że niedługo wrócę... Trzymajcie się.
Waga teraz faktycznie nie powinna się liczyć, tylko zdrowie mamy. Mamę ma się jedną, zdrowie i życie także. Masz rację, teraz musisz być silna za was dwie. Mam nadzieję, że znajdziesz w sobie taką potężną siłę i będziesz fundamentalną podporą dla mamy w takich ciężkich chwilach.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, aby mamę wyleczyli - muszą!
Nie wyobrażam sobie jak musisz się teraz czuć, ale jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuńhej, chciałam Ci podziękować za komentarz który zostawiłas u mnie ostatnio, to było bardzo dawno temu i pewnie go nie pamiętasz, ale w tamtym momencie bardzo mi pomógł i dodał siły
OdpowiedzUsuńchciałabym Ci móc teraz dodać dziesięć razy więcej siły i otuchy. niestety takie historie boleśnie przypominają że tak naprawdę nic nie jest tak ważne jak zdrowie nasze i naszych bliskich. mam ogromną nadzieję, że wszystko się u Ciebie poukłada <3
Olej wszystko inne, zostaw diety na razie. Skup się na mamie. Ona jest teraz najważniejsza. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Będę się za nią modlić.
OdpowiedzUsuń